jestem w dobrym humorze. jestem mimo wielu niesprzyjających czynników. mimo, że nic się nie zmieniło. nie wydarzyło się nic ekscytującego czy radosnego, aby nagle mój poziom zadowolenia mógł osiągnąć taki szczyt... fajne uczucie, nawet bardzo! :)
cool kids of death - karaibski
o rety, ale zwlekałam z odsłuchaniem tej płyty. bałam się trochę ponieważ bardzo lubię ckod. mam też swoją własną teorię, że tylko płyty nieparzyste są coś warte. po płycie 'afterparty', która zupełnie nie utkwiła mi w pamięci zastanawiałam się czy chłopaki nadal mają butelki z benzyną czy też kręcą się w kółko. okazało się, że ani jedno ani drugie.
strach potęgowały komentarze, które czytałam. miałam mieszane uczucia. wiedziałam, że to będzie jakaś 'nowa jakość', zastanawiało mnie czy ta nowość będzie do przełknięcia. czy mi się zwyczajnie spodoba.
słucham od tygodnia i jestem szczęśliwa z pozoru całkiem zwykły stan . to bardzo dobra płyta. choć być może trochę zaskoczyć przy pierwszym odsłuchu. mnie jednak zaskoczyła pozytywnie. polecam. gdyby jednak ktoś miał odmienne zdanie powiem po prostu wyłącz to! i tyle.